Ilu was paczało :-)

wtorek, 25 grudnia 2012

:)

Przypominam! Jeśli pod ostatnim rozdziałem nie będzie 5 komentarzy od was, to nie będzie następnego rozdziału. Także zapraszamy do komentowania 21 rozdziału!

Pozdrawiamy, adminki strony.

poniedziałek, 24 grudnia 2012

URODZINKI ♥


                                     


DZISIAJ MAMY 24.12.2012 !!! JAK WIECIE JEST WIGILIA I OCZYWIŚCIE URODZINY LOUISA DLATEGO Z TEJ OKAZJI ŻYCZYMY MU WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO ♥ 
HAPPY BIRTHDAY TOMMO  !!!















Mam tu dla was drobny filmik ;-) 
________________________________________________________________________________
~Tomlinsonowa ♥ 

niedziela, 23 grudnia 2012

Rozdział 21


Na wstępie chciałam powiedzieć że od tego rozdziału potrzeba przynajmniej 5 komentów do następnego. A teraz piszemy :-)
~dalsza perspektywa Katherin
Siedziałam na łóżku i płakałam w poduszkę. „Dlaczego wszystkie rozłąki muszą tak boleć? A może po prostu to ja jestem zbyt słaba?” zadawałam sobie takiego typu pytania przez cały czas. Kiedy do mojego pokoju ktoś wszedł nawet nie zwróciłam na niego uwagi. Miałam wszystkich dosyć.
~perspektywa Harry'ego
Kiedy wszedłem do pokoju Kat totalnie mnie zignorowała. Zresztą nie dziwię się bo płakała.
-Hej. Co się stało?-zapytałem.
-Nie ważne.
-Jednak ważne skoro płaczesz. Powiedz mi proszę.
-No dobra. Kojarzysz Justin'a Biber'a?
-Jasne. Niall za nim przepada.
-No to był mój kumpel. Znałam go jeszcze kiedy nie był sławny. Tak szczerze to go kochałam...
Dobra. To bolało.
-A coś jeszcze do niego czujesz?-zapytałem. Musiałem mieć pewność, że mnie kocha.
-Teraz i owszem. Nienawidzę go.
-Czemu?
-Kiedyś po prostu wyjechał. Bez żadnego choćby „Pa”.
Kat zaczęła płakać jeszcze bardziej. Już rozumiałem jej ból. Przytuliłem ją. Przez dobre 10 min. siedzieliśmy w bezruchu. Szeptałem jej we włosy że to minie. W pewnym momencie spojrzała na mnie, a ja delikatnie ją pocałowałem.
~perspektywa Liam'a

Jestem pod szpitalem...razem z Victorią. Nagle zadzwonił jej telefon.
-Muszę iść. Znowu coś z Kat. Dasz sobie radę?-zapytał kiedy skończyła rozmowę.
-Mamuś jestem już dużym chłopcem dam sobie radę.
-No wiesz...
-Co? Poważnie gadasz jak moja matka.
-Oj tam, oj tam. Lecę.
-To leć.
Cieszyłem się że mogłem pobyć sam z Emily. Udałem się do jej sali. Jak zwykle usiadłem na krześle obok łóżka.

-Emily...-zacząłem. Zawsze do niej mówiłem kiedy byłem z nią sam.-Strasznie cie przepraszam za to co się stało. Nie znoszę nikogo ranić...a szczególnie ludzi na których mi zależy. Bardzo mi na tobie zależy bo cię kocham...
W tym momencie usłyszałem że dziewczyna coś do mnie mówi.
-Ja ciebie też-powiedziała ledwo dosłyszalnym szeptem. Pobiegłem po lekarza. Wszyscy tak jak ja byli w szoku. Obdzwoniłem chłopców i dziewczyny po kolei.

-Emily się obudziła. Przyjedź tu natychmiast.
Powtarzałem co telefon. Wszyscy już po ok. 10 minutach byli w szpitalu. Z sali Ems wyszedł lekarz i oznajmił że dziewczyna jest w świetnym stanie, ale lepiej dmuchać na zimne i tylko jedna ewentualnie dwie osoby mogą do niej wejść. Zdecydowali że ja mam iść sam. Wszedłem do sali i ucieszyłem się widząc Emily uśmiechająca się do mnie.
Jakiś czas wcześniej
~perspektywa Emily

Gdzieś leżałam. Nie mogłam, a raczej nie chciałam nic zrobić. Słyszałam głos Liam'a. Mówił że mnie kocha.
-Liam. Ja cię tez cię kocham-odszepnęłam mu bo tylko na to było mnie w tej chwili stać. Chwile później pojawił się lekarz. Wypytywał mnie jak mam na imię itp. Kiedy wyszedł już mogłam mówić. Usiadłam wygodnie w łóżku i uśmiechnęłam się bo zobaczyłam Liam'a.
-Hej-powiedziałam ciut szerzej się uśmiechając.
-Hej-odparł i usiadł na krześle przy łóżku.-Dobrze się czujesz?
-Tak. Nawet bardzo...A tak właściwie to co się ze mną działo? Bo ostatnie co pamiętam to ból.
-Dłuższy czas leżałaś tutaj. Byłaś w śpiączce.
-Ach-westchnęłam.-A kiedy mnie wypuszczą?
-Już byś chciała do domu.
-No-przyznałam się. Nigdy nie lubiłam szpitali. Kojarzyło mi się to z bólem i cierpieniem. A poza tym te szpitalne łóżka, pokoje. Coś strasznego.

-Jeszcze nie wiem. Ale myślę że za jakiś tydzień?
W tym momencie wszedł lekarz.
-Mamy dobre wieści. Za tydzień będziemy mogli panią wypisać.
-Dziękuję panie doktorze. A czy moi przyjaciele mogą wejść?-zapytałam błagalnie.
-A czuje się pani na siłach żeby spotkać się z tą bandą?-zapytał po czym się roześmiał. Fajnie. Trafił mi się lekarz z poczuciem humoru.
-Dam sobie radę.
-W takim razie niech wejdą.
-Zawołam ich-zaofiarował się Li. Wyszedł z sali.
-Tylko niech pan chwilę ze mną zostanie żeby mnie na strzępy nie rozerwali-powiedziałam do lekarza.

-Dobrze zostanę.
Ponownie się roześmiał, a ja z nim. Po chwili do sali weszła ta banda nierozgarniętych dzieciaków.
-Emily!
-Jak się czujesz?
-Wszystko w porządku?
Przekrzykiwali jeden drugiego. W końcu „dr House” (bo tak go sobie nazwałam) zagroził że będą musieli wyjść. Wtedy się uspokoili. Odpowiedziałam na wszystkie ich pytania. Opowiedzieli co działo się wtedy kiedy byłam w śpiączce. Strasznie żałowałam że wtedy nie mogła być z nimi. Po jakiejś godzinie miałam ich już po prostu dosyć. House wyprosił ich. Wybłagałam tylko żeby został Li. Zajął z powrotem krzesło.

-Chciałam z tobą porozmawiać-zaczęłam.
-O czym?
-Nie wiem. O wszystkim.
-To znaczy?
-O Danielle, o tym co mówiłeś...
-Ach o tym.
-Tak o tym. Więc? Na początek proszę rewelacje o Danielle Peazer.
-Danielle była moja dziewczyną-wyraźnie podkreślił BYŁA.
-Jak to była?
-Zerwałem z nią. A jeszcze takie pytanie...Słyszałaś wszystko co do ciebie mówiłem?
-Nie.
-To szkoda bo byłoby mi łatwiej. Dobra. Pamiętasz to co w klubie graliśmy w butelkę?
-No tak. I?
-A pamiętasz jakie miałaś zadanie?
-No tak-odparłam. Na policzkach rozlała mi się fala gorąca. Praktycznie nigdy się nie rumienię, a tu takie coś.
-Już wtedy coś do ciebie poczułem. To wtedy cię pokochałem.
Mowę mi odjęło. On mnie kocha. Kochał mnie już wtedy.

-Ja cię kochałam już wcześniej. Wtedy tylko bardziej-już szeptałam. Przysunęłam się do niego. Chciałam poczuć jego bliskość, smak jego ust. Nasze wargi dzieliły milimetry i już chciałam się w nich zatopić, ale zadzwonił jego telefon. „Ale sobie moment wybrałeś!” krzyczałam w myślach na przeklętego osobnika który dzwonił w tej chwili do chłopaka. On jednak to zignorował. Przysunął się do mnie i delikatnie pocałował. Odwzajemniłam to. Jakiś rok temu kiedy byłam już zagorzałą fanką 1D myślałam tylko o tym żeby całować któregoś z chłopców. Teraz całowałam nie gwiazdkę w której-jak mi się zdaje-jestem zakochana tylko osobę którą kocham i przez którą jestem kochana. Przez ten czas kiedy byłam w szpitalu Liam praktycznie był przy mnie cały czas...

~perspektywa Victorii
Wszyscy się cieszą z tego że Ems się obudziła. Ja też, ale ciut mniej. A czemu? Bo chciałabym zbliżyć się do Lou. Kocham go. Fakt całowaliśmy się, ale tylko tyle. Ja chcę czegoś więcej (tylko nie myślcie sobie nie wiadomo czego ;-)). Nagle usłyszałam pukanie do drzwi.

-Proszę!-krzyknęłam. W drzwiach pojawił się Louis Tommo Tomlinson.
-Hej.
-Hej-odparłam, a na mojej twarzy mimowolnie pojawił się uśmiech.
-Chciałbym z tobą o czymś porozmawiać.
-A o czym?
-Kocham cię i to bardzo.
-Ja ciebie też kocham.
-Dlatego chciałbym abyśmy byli razem.
-A co z mediami?-zapytałam. Wiem że potrafią ludziom zajść za skórę.
-Nie interesują mnie media czy gazety. Chcę po prostu być z tobą dla nas i tylko na tym mi zależy. Więc jak. Mamy szansę?
-No jasne-powiedziałam i przytuliłam się do chłopaka. Lou podniósł mnie i kręcił wokół własnej osi. W tym momencie zapomniałam o wszystkim i wszystkich oprócz Lou. Cieszyłam się jak małe dziecko. Od tego czasu chodziliśmy wszędzie trzymając się za rączki. Dwa dni później aż wrzało w internecie i mediach o nas. Nasze zdjęcia itp. Ale nie to przyprawiło mnie prawie o zawał serca. Jeden artykuł po wyjściu Emily ze szpitala zamienił nasze życie w piekło...







Cześć pyśki ♥ Jak tam u was? Cieszycie się ze świąt? Szukanie prezentów macie już za sobą? Za co cenimy dzień 24.12? Za urodzinki Louisa oczywiście! Macie też jego zdjątko na dobranoc XD


Jednokierunkowych ;-)
Ms. Payne♥

piątek, 21 grudnia 2012

Rozdział 20

~Perspektywa Katheriny.
*następny dzień*
Nie wiemy kiedy stan Emily się poprawi, mamy nadzieję że szybko. Bardzo za nią tęsknimy, za jej uśmiechem, poczuciem humoru po za tym że czasem nakrzyczała, to i tak ją kocham. Widać że Liam bardzo to przeżywa, zerwał z Danielle mówił, że on tak dalej nie może. Wszyscy wiemy, że Liam na miękkie serce i na prawdę nie chce krzywdzić żadnej kobiety, ale on kocha Emily. Nie mógł by jej tak zostawić.
-Halo panno Ross! - krzyknęła moja nauczycielka i wyrwała mnie z zamyśleń.
-Przepraszam. - wyjąkałam.
-Żeby mi się to nie powtórzyło. - i powróciła do prowadzenia lekcji.
Po około dziesięciu minutach rozległ się dzwonek, a ja wybiegłam ze szkoły. Postanowiłam iść na kawę, bo mój organizm było osłabiony, a nie mogłam dopuścić żeby było jeszcze gorzej.
Wzięłam kawę z lady i rozejrzałam się dookoła Starbucks'a. Jedyne miejsce wolne było obok pewnego szatyna. Podeszłam do niego.
-Przepraszam, mogę się dosiąść? Niestety nie ma miejsc.
Chłopak podniósł głowę i rzekł:
-Tak, jasne.
Zorientowałam się że to kolejna gwiazdeczka. Justin Bieber. Miałam dość wpatrzonych w siebie gwiazdeczek. Znałam wcześniej Justina, był moim przyjacielem przed karierą, ale co by tu mówić? Wyjechał bez słowa w kraj, chyba sława mu uderzyła do głowy po tym gdy jego filmiki na youtube oglądało miliony ludzi. Obiecał, że mnie nigdy nie opuści. Cóż słowo " na zawsze" trwa w tym wieku pare miesięcy, lat. Ale i tak Cię opuszczają. Smutne, ale realne. Minęło sporo lat. Mam nadzieję, że mnie nie rozpozna.
-Kojarzę Cię...- powiedział- Fanka? Belieber?
-Niestety, nie. Może Ci kogoś przypominam. - powiedziałam i schowałam twarz w kubek z gorącą kawą.
-Tak, być może. - uśmiechnął się. - Justin jestem.
-Katherina.- powiedziałam i upiłam łyk kawy.
-Miło mi Cię poznać.
-Mi również.- powiedziałam zakłopotana.
-Hmm..imię też słyszane, ale przecież to nic dziwnego. Każdy na świecie może mieć takie imię. Przepraszam, że sprawiam Ci zakłopotanie, ale na prawdę kojarzę Cię skądś.
-Być może widziałeś mnie gdzieś na ulicy czy coś - powiedziałam zdenerwowana.
-Tak, na pewno. Jeszcze raz przepraszam.- mrugnął do mnie.
Wyprzystojniał...i tak to jest ten sam Justin, z którym spędzałam dnie i noce. Któremu mogłam powiedzieć wszystko i zawsze..a gdy wyjechał bez słowa, mój świat się zawalił. Czy był dla mnie bratem? Był kimś więcej..był najważniejszą osobą w moim życiu, dla niego codziennie rano wstawałam. Kochałam go. A on wyjechał, bez słowa. I po cholerę znów go widzę? Jakby świat mi się zawalił kolejny raz przed oczami. Tak strasznie mi go brakowało, potem śmierć moich rodziców. Kompletnie nie mogłam się pozbierać...Moje życie od wyjazdu Justina i wypadku moich rodziców zamieniło się w koszmar. Dzięki dziewczynom jakoś wyszłam z depresji, dziękuję im za wszystko.
Porozmawiałam z Justinem dobre 1,5 godz rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Widać było że go coś trapiło, jestem pewna że ta cała sytuacja ze mną. Ale..nie może się dowiedzieć, że to ja. Po prostu, nie chcę żeby kolejny raz mnie opuścił i zjawił się od tak.
-Ojejku, minęło sporo czasu. Muszę lecieć, cześć Justin!
-Papa, zadzwonię! - mrugnął mi, a ja wyszłam z kawiarenki.
Właśnie...zadzwoni. Podałam mu mój numer, bo prosił. Miałam nie dać? Nie miałam żadnej wymówki, nie udało mi się niczego wymyślić, żeby z tego wybrnąć więc mu podałam...Nie chcę żeby ten koszmar znowu powrócił.
Weszłam do domu i krzyknęłam im krótkie "Cześć" chciałam już powędrować do mojego pokoju czym prędzej, ale Vic zaczęła rozmowę:
-Gdzieś Ty była? Powinnaś wrócić 2h temu.
-J-ja przepraszam, ale się zagadałam się ze znajomym...-powiedziałam. Znajomym? Jasne, Victoria zaraz się doczepi.
-Jakim znajomym? - zapytała podnosząc brew.
Nie miałam ochoty z nią o tym rozmawiać...Pobiegłam po schodach, weszłam do pokoju i rzuciłam się na łóżko.
Do mojego pokoju weszła Vic.
-Halo, skarbie..co się stało? - zapytała z troską przejeżdżając wierzchem dłoni po moim policzku.
-No właśnie! Jakim znajomym? Cholernym znajomym!!! Nienawidzę Go! Czemu musiał wrócić? Tak po prostu sobie wyjechał, a teraz na moje nieszczęście wrócił! Po cholere mi to?!- krzyczałam przy czym się rozpłakałam, a Vic przytuliła mnie z całych sił i uciszała.
-Justin?-zapytała.
Na co ja tylko przytaknęłam.
-Czemu tutaj w tym cholernym Londynie wszystko się wywróciło do góry nogami?!?! Dlaczego?.....
Vic wyszła z pokoju, wiedziała że muszę ochłonąć. Wzięłam z dna szafy mój pamiętnik i zaczęłam pisać..

Londyn,
właśnie tutaj się dzieją nam te wszystkie rzeczy...1D, mój wypadek, Emily i teraz Justin...Czemu musimy mieć takiego pecha? Czemu chociaż raz nie może być kolorowo? Czemu wszystko jest tak cholernie skomplikowane? Czemu? Nie mam najmniejszej ochoty by żyć...

Schowałam pamiętnik skąd go wyciągnęłam, następnie poszłam spać. Tak, potrzebowałam snu, by się oderwać od tego.

Obudziłam się około 1, wstałam bo miałam sucho w gardle. Zeszłam cicho po schodach aby nikogo nie obudzić. Oczy miałam napuchnięte od płaczu. Weszłam do kuchni chwyciłam butelkę i mi wypadła, ten widok mnie zszokował...W moim gardle powstała wielka gula uniemożliwiająca mi mówienie. Nie miałam nic przeciwko temu.....ale że oni?
~Perspektywa Niall'a.
Opierałem się o blat w kuchni i zawzięcie się całowałem z Zayn'em. Kocham go od dawna. Ale nie możemy tego ukazywać publicznie, ludzie by nas nie zaakceptowali jestem pewny. Z resztą nie wiem co by moi przyjaciele pomyśleli. Nie chcemy się z Zayn'em ujawniać..jeszcze nie teraz. Nagle usłyszeliśmy spadającą butelkę. Oderwaliśmy się od siebie...Katherina..
-J-ja..Ekhem, przepraszam, że wam przeszkodziłam..- powiedziała.
-Fuck..-krzyknął Zayn.
A ja spaliłem buraka.
-Coś nie tak?- zapytała.
-...Po prostu...-zacząłem.
-Spoko, nikomu nie powiem..- uśmiechnęła się i powędrowała z butelką do pokoju.
Przynajmniej jedna zrozumiała. Nie mam problemu że jestem gejem. To że ktoś ma inną orientacją nie znaczy że nie jest człowiekiem. Każdy ma uczucia i gdyby świat się o tym dowiedział....nie chcę nawet o tym myśleć. Dziękuję Kate za wyrozumiałość. 
~Perspektywa Katheriny.
*ranek*
Wróciłam ze szpitala..od Ems.
Położyłam się na łóżku..była dziś sobota więc zero szkoły! Z tego powodu jedynie się cieszę. Trapi mnie ta cała sytuacja z Justinem...mam nadzieję że się nie domyślił i nie domyśli. Nagle usłyszałam dźwięk charakterystyczny do mojego telefonu. O wilku mowa!
-Halo? - odebrałam.
-Hej, tu Justin! Możemy się spotkać? To pilne!
-A-a...ale coś się stało? - zapytałam bojąc się że się domyślił.
-Nie skąd że! Chcę się spotkać!- jego zachowanie było podejrzane..
-Okej...gdzie?
-W parku.
-Jasne, już pędzę.
Wyszłam z domu zabierając ze sobą najważniejsze rzeczy.
*park*
Usiadłam na ławeczce i poczułam że ktoś siada obok. Był to oczywiście Justin. Był uśmiechnięty od ucha do ucha. Ciekawe z czego on tak się cieszy..
-Co jest?- zapytałam nie rozumiejąc zaistniałej sytuacji.
Nie odzywał się, tylko wpatrywał uradowany w niebo.
-Katherne Ross...-zaczął
Moje serce zaczęło szybciej bić, a z oczu zaczęły wypływać pojedyncze łzy. Więc wie że to ja. Ale dlaczego tak szybko? Dlaczego nic nie może być w porządku? Dlaczego muszę cierpieć? Dlaczego?
-Heeeej kochanie. - zaczął ocierać moje łzy, a ja natychmiastowo wstałam.
-Nie dotykaj mnie! Co? Czemu musiałeś wyjechać? Co? Pytam się! Nagle się zjawiłeś! Myślisz że wszystko jest takie proste? Że sobie wrócisz i będzie wszystko po staremu? Nie mój drogi, tak nie będzie. Każdego dnia płakałam gdy wyjechałeś, nie mogłam zrozumieć dlaczego mnie opuściłeś. Musisz być takim cholernym egoistą? Może być pomyślał o innych! Kochałam Cię! A Ty sobie zniknąłeś! Potem śmierć moich rodziców...kompletnie sobie z życiem nie radziłam! Jak śmiesz wracać po tym wszystkim!!!- krzyczałam nie dając mu dojść do słowa. Uciekłam, po prostu uciekłam. Jestem za słaba na to wszystko. Brak mi sił.
Weszłam do domu, cała zapłakana gdy Harry mnie zobaczył w takim stanie zaczął mi ocierać łzy i pytał co się stało, ale ja nie odpowiadałam. Czym prędzej pobiegłam do pokoju. Nie mam ochoty rozmawiać. Chcę żeby wszyscy zostawili mnie w spokoju!
Sięgnęłam po raz kolejny po pamiętnik..
Najtrudniej jest pogodzić się z tym, że w przeszłość odchodzi ktoś, kto w naszej głowie jest przyszłością.
___________________________________________

Szybko dodane! Malutki zwrot akcji. ;) Jeszcze raz wesołych świąt kochani! x

- Stylesowa x

czwartek, 20 grudnia 2012

Rozdział 19

~Perspektywa Liam'a ~
Siedziałem jeszcze chwile na ławce kiedy w pewnym momencie usłyszałem pisk opon i huk.... Ile sił w nogach podbiegłem do ulicy . widok , który tam zobaczyłem mnie przeraził . Na przejściu dla pieszych leżała nieprzytomna i cała we krwi Emily . Byłem tak przerażony , że nie mogłem wykonać żadnego ruchu kiedy już trochę się ocknąłem wyciągnąłem z kieszeni telefon i wydusiłem 999 . Pierwszy sygnał , drugi sygnał , trzeci sygnał .. nikt nie odbierał
-Pogotowie ratunkowe , słucham - usłyszałem w pewnym momencie głos kobiety zza słuchawki ,, no wreszcie ile można czekać " pomyślałem .
*** 10 min później ***
Karetka własnie zabrała Ems do szpitala. Nie czekając pobiegłem do domu , nikogo  w nim nie było , wziąłem kluczyki  , dokumenty i wsiadłem to auta kierując się prosto do szpitala .
*** godzinę później ***
Siedzimy teraz w trójkę na poczekalni ja , Kate i Anne ponieważ Victorię zawołał lekarz .
- Dziękuje panie doktorze ... - po tych słowach szybko wstałem ze swojego miejsca z gabinetu wyszła Vic .
- I jak , co  z nią - zacząłem zadawać pytanie , za pytaniem
- Właśnie przygotowują ją do operacji - usłyszałem w łamiącym się głosie dziewczyny ,
nie  mogłem w to uwierzyć .
 - To prze zemnie jest teraz w szpitalu to ja do tego doprowadziłem gdyby nie ja nie było by nas tu teraz a Emily by nie cierpiała - powtarzałem w kółko
-To nie prawda to nie jest twoja wina nie mogłeś temu zaradzić -  dziewczyny próbowały mnie pocieszyć . Ale ja i tak wiedziałem swoje wiedziałem , że nie stało by się to gdym powiedział Ems prawdę o mnie i o Dan nie miałem odwagi jej o tym powiedzieć. Po protu nie chciałem jej ranić ..... Nie chciałem aby jej promienna twarz przez sekundę posmutniała . Bardzo mi na niej zależało dlatego trzymałem to w tajemnicy. Wiedziałem , że postępuje źle nie mówiąc całej prawdy . Lecz postanowiłem gdy tylko Ems dojdzie do siebie będę musiał jej to wszystko wyjaśnić spodziewam się ,że nie będzie chciała ze mną w ogóle rozmawiać ale zależy mi na niej i będę starał się naprawić wszystko co popsułem ...
*** Następny dzień ***
~Perspektywa Victorii ~
Obudziłam się bardzo wcześnie i nie mogłam już zasnąć postanowiłam , że zmienię Liam'a w szpitalu ponieważ siedział tam całą noc . Nadal czuje się winny po tym jak Emily wpadła pod samochód i nie może się pogodzić z tym , że o mało co osoba na której mu bardzo zależy mogła stracić życie . Tak to prawda mogła umrzeć ! Lekarz wczoraj po operacji powiedział , ze gdyby nie operowali krwiak który powstał na skutek tak silnego uderzenia się rozlał mogło by dość do uszkodzenia mózgu lub jeszcze gorzej po prostu do śmierci.  Wstałam i podeszłam do szafy nie miałam ochoty na zbędne szukanie odpowiednich ciuchów dlatego wzięłam pierwsze lepsze ciuchy i poszłam do łazienki .Zostawiła na stole kartkę dla Kate i Anne które jak wstaną do szkoły żeby wiedziały gdzie jestem . Kiedy byłam już gotowa po cichy wyszłam z domu i udałam się w kierunku postoju taksówek.
*** 20 min. później ***
Wchodząc na oddział gdzie leżała Ems zobaczyłam siedzącego na krześle Li.
- Hej , co ty tu robisz czemu nie jesteś z sali z Emily ?- zapytałam zdezorientowana
- Własnie ma pobieraną krew - powiedział z jego oczach można było w tym momencie zobaczyć smutek , stres i niewyspanie .
- Jedź do domu teraz ja tu będę - powiedziałam siadając obok
- Nie zostanę
- Liam idź przecież widać , że jesteś niewyspany  ja tu zostanę i wszystkiego dopilnuję
- Naprawdę nie trzeba nie jestem zmęczony - nadal próbował mnie przekonywać
- Beż dyskusji idź prześpij się i wróć , przecież nie jesteś robotem który może być na nogach przez 24 h bez przerwy - powiedziałam a chłopak chyba w tym momencie uległ
- No dobra ale jeszcze dzisiaj tu wrócę , - powiedział i wstał z krzesła
- Dobrze
- Jak coś będzie się działo to zaraz dzwoń i jestem , pa - powiedział na odchodne .
Kiedy pielęgniarka wyszła od razu poszłam do Ems. Leżała na łóżku prawie nieprzytomna po podłączana do rożnych kabli i kroplówek . Była cała blada i zabandażowana. Nadal nie mogłam uwierzyć w to co się stało . Usiadłam obok przyjaciółki i chwyciłam jej dłoń. W pewnym momencie poczułam jak jej ręka lekko uciska moją . Nim  się porządnie zorientowałam  usłyszałam piszczenie aparatury . Szybko pobiegłam po lekarzy przeczuwając najgorsze. Po kilku sekundach pielęgniarki i lekarz byli już przy łóżku Emily . Kazali mi wyjść więc tak zrobiłam. Chodziłam po korytarzy w tą i z powrotem nie mogąc znaleźć sobie miejsca . Może w tym momencie zrobiłam coś głupiego? sama nie wiem ale obiecałam , że zadzwonię do Liam'a jak by cokolwiek się działo ,a w tym momencie działo się i to bardzo dużo Ems walczyła właśnie o życie!!!. Dlatego postanowiła że do niego zadzwonię.
* 20 min *
Kiedy Liam odebrał telefon i powiedziałam co się dzieje mało co nie zszedł na zawał przyjechał tu bardzo szybko nawet nie wiem jak udało mu się w tym momencie kierować autem . Siedzieliśmy teraz na korytarzu  tego co teraz czułam nie dało opisać się w żaden sposób . Po około 2 min z sali wyszedł lekarz.
- Panie doktorze co z nią ?- zapytałam przez łzy
- Udało nam się ją uratować ale jest teraz w śpiączce farmakologicznej - odpowiedział ze spokojem w głosie
- Ale jak to ?! jak to długo potrwa ?- zadałam kolejne pytanie
- Nie wiadomo może trwać kilka dni , tygodni albo miesięcy to zależy od jej stanu zdrowia jeśli pacjentka będzie gotowa na wybudzenie to na pewno to zrobimy - mówiąc to odszedł .
Nie wiedziałam co powiedzieć byłam kompletnie przerażona Liam który to wszystko słyszał również nie mógł w to uwieżyć . Usiadłam załamana na krześle i schowałam twarz w ręce . Ciągle zadawałam sobie to samo pytanie ,, czy jakbyśmy tu przyjechały stało by się to , czy te wszystkie rzeczy które nam się tu przytrafiły były by ? " sama nie wiem ale jedno wiem na pewno wyjazd do Londynu kompletnie odmienił nasze życie jeszcze nie wiem czy na dobre lub złe ale czas nam pokaże .....
_______________________________________________________________________________
Dzień dobry , cześć i czołem ;p ,kochani przepraszam , że tak długo nie dodawałam ale miałam małe kłopoty  z komputerem ;p i dopiero teraz mogłam dodać :/ Następny rozdział doda Stylesowa x :-).
Jak wiecie zbliżają się wielkimi krokami święta Bożego Narodzenia dlatego z tej okazji życzę wszystkim Directioners i odwiedzających naszego bloga spokojnych , radosnych i wesołych świąt ;** I oczywiście FAJNYCH  prezentów :D . Pozdrawiam  i dziękuje za wszystko ♥
~Tomlinsonowa ♥






środa, 19 grudnia 2012

Dziękujemy!

Merry Christmas! ♥♥♥







Dziękujemy bardzo serdecznie za wejścia na bloga, nie mamy pojęcia kiedy pojawi się kolejny rozdział, ponieważ Tomlinsonowa nie ma dostępu do komputera tymczasowo. A tym czasem życzymy Wam wesołych świąt kochani!


Stylesowa x
Ms Payne♥
Tomlinsonowa♥

piątek, 14 grudnia 2012

Rozdział 18


~Perspektywa Emily
Razem z Annie i chłopakami dalej siedzieliśmy przed telewizorem w salonie kiedy do domu weszła Vic i Kat.
-Już wróciłyście?-zapytałam z ironią w głosie.-Matko boska! Kat co ci się stało?!-wykrzyknęłam na cały głos kiedy się odwróciłam do dziewczyny. Miała podbite oko.
-Nic takiego. Tylko spotkałyśmy się z Alice...
-Alice?!-przerwałam jej ponownie krzycząc.
-...i Eleanor.
-Że co?!-tym razem to Lou krzyknął.
-Ćśś...-próbowała uciszyć nas Annie.-I co?
-I panna Alice walnęła mi z otwartej ręki w twarz.
Wszyscy zamarli, ale kątem oka widziałam Harry'ego który próbował opanować wściekłość. Nie za bardzo mu się to udało bo walnął pięścią w stół. I nic nie mówiąc wyszedł z pokoju.


~Perspektywa Harry'ego
Wręcz biegiem udałem się do mojego pokoju. Trzasnąłem drzwiami i usiadłem przy biurku. Zastanawiałem się co mam ze sobą zrobić? Wyciągnąłem telefon i nagle do głowy przyszedł mi pewien pomysł. Wystukałem numer Alice i czekałem aż odbierze by móc się na nią jednym słowem wydrzeć. Już po pierwszym sygnale usłyszałem jej pełen przejęcia głos. „Biedactwo. Pewnie myśli że chcę do niej wrócić” pomyślałem z politowaniem.
-Hej Harry-prawie krzyknęła.
-Alice.
-Tak?
Kiedy usłyszała ton mojego głosu przestała się już tak cieszyć.
-Zostaw Katherin w spokoju.
Po moich słowach nastąpiła cisza. Dziewczyna jeszcze się nie rozłączyła.
-A niby czemu?-jej głos zabrzmiał „normalnie” czyli pełen ironii.
-Czy to prawda że ją uderzyłaś?-odpowiedziałem pytaniem na pytanie.
-Tak-widocznie była z tego posunięcia dumna. Rozłączyłem się bo gdybym dalej słuchał ten jej arogancki ton głosu na pewno bym wybuchł...


*W tym czasie*

~Perspektywa Katherin
Kiedy Harry wyszedł z pokoju ja również, ale poszłam do swojego. Usiadłam na podłodze i oparłam się o łóżko. Wyjęłam mój pamiętnik i zaczęłam pisać:
Drogi pamiętniczku

Wiem że ostatnio cię zaniedbywałam, ale nie miałam czasu. Tyle się ostatnio wydarzyło. Trafiłam do szpitala, ale już jestem w domu. Spotkałyśmy chłopców z One Direction, kupiliśmy dom i teraz mieszkamy razem. Ostatnio coraz bardziej ciągnie mnie do Harry'ego. Tym bardziej że zerwał ze swoją dziewczyną...
Na razie nie widziałam sensu pisać dalej więc odłożyłam zeszycik na biurko. Wyszłam z pokoju, podeszłam do drzwi Harry'ego i delikatnie w nie zapukałam. Po chwili usłyszałam krótkie „proszę” i weszłam.

-Hej.
-Hej-odparł mi, a ja usiadłam na jego łóżko.
-Wszystko ok?-zapytałam tak jakby to on był pokrzywdzony.
-To ja powinienem pytać czy wszystko w porządku-odparł na co ja tylko zachichotałam. Coś między nami zaiskrzyło. Było aż czuć chemię między nami. Ale niestety nie dane nam było coś więcej niż rozmowa bo do pokoju wtragnęli chłopcy.
-Wyskoczymy gdzieś?-zapytał Niall.
-Jasne-odparłam za Harry'ego. Wyleciałam z pokoju chłopaka i zamknęłam się w swoim. Jeszcze zdążyłam na szybko nabazgrolić w pamiętniku kilka słów i go schować. Kiedy byłam już na dole Niall zadecydował że idziemy do Nandos. Oczywiście wszyscy się zgodzili. Ja i Harry trzymaliśmy się z tyłu. Bardzo chciałam z nim porozmawiać. Chciałam mu powiedzieć co do niego czuję. Ale nie potrafiłam z siebie wydusić nic, a nic. W końcu wzięłam chłopaka na bok.
-Harry..-jeszcze się wahałam.
-Co?
-Wiesz...bo ja...to znaczy ty...-jąkałam się.-bo ty jesteś...-zdobyłam się tylko na westchnięcie. „Nie potrafię ci tego powiedzieć, ale cię kocham” pomyślałam.
-Harry...ja...cię...kocham-powiedziałam cicho żeby mnie nie usłyszał, ale jednak usłyszał. Podniósł moją głowę tak żebym spojrzała w jego oczy. Te jego piękne, zielone oczy.

-Ja ciebie też kocham-wyszeptał i przysuwając swoje usta do moich. Ja również się przysunęłam co spowodowało że nasze usta dzieliły milimetry. W końcu się pocałowaliśmy. Nagle zza pleców usłyszałam wołanie Emily. Nie zdążyłam odsunąć się od chłopaka i Ems zobaczyła nas całujących się. Po nie za długich błaganiach zgodziła się nic nikomu nie mówić. Kiedy byliśmy już w domu wleciałam do swojego pokoju, wyciągnęłam pamiętnik i popatrzyłam na ostatni wpis.

Coś jest między mną i loczkiem, ale raczej tylko z mojej strony.
Po powrawieniu się zaczęłam pisać dalej:

Harry właśnie mnie pocałował.
Nic więcej nie potrafiłam z siebie wydusić.
~Perspektywa Liam'a
Zakochane parki poszły do góry. A my z Annie, Emily, Zayn'em i Niall'em siedzieliśmy znowu w salonie przed telewizorem. Nagle zadzwonił mój telefon. Kiedy zobaczyłem kto dzwonił mój humor od razu się popsuł. Dzwoniła...Danielle. Odebrałem i szybko wszedłem do kuchni. Dziewczyna chciała się ze mną spotkać. Zgodziłem się.

-Wychodzę-rzuciłem przez ramię już stojąc przy drzwiach.
-A gdzie?-zapytał Zayn.
-Do parku-odparłem po szybkim zastanowieniu. Po tym wyszedłem z domu i ruszyłem w kierunku domu Dan. Jak zwykle na powitanie mnie pocałowała. Wszedłem do domu i razem ruszyliśmy do salonu. Dziewczyna chciała pogadać-co mnie zdziwiło-o naszym związku. Pytała dlaczego mieszkam z dziewczynami. Tłumaczyłem że to tylko przyjaciółki. Zaczęła coś krzyczeć. Nie zrozumiałem jej bo płakała. Przytuliłem ją i mówiłem że wszystko będzie dobrze. Przyzwyczaiłem się do tego. A dla czego? Jedno wytłumaczenie: Hejterzy. Dziewczyna dostawała coraz więcej hejtów. Teraz dotarło do mnie że jej...nie kocham. Zakochałem się w Emily. Już od tego pocałunku przy grze w butelkę zacząłem coś do niej czuć. Dlaczego nie powiedziałem jej o Danielle? Nigdy nie lubiłem i do tej pory nie lubię łamać czyichś serc, a więc i teraz nie zamierzałem. Dziewczyna rozpłakała się wtulona we mnie.
*Tydzień później*


Dalej Dan jest moją „dziewczyną”. Jesteśmy w parku. Trzymamy się za ręce i ogólnie jest różowo. Idziemy i się śmiejemy. Nagle zauważyłem Emily. Szła w naszym kierunku.
~Perspektywa Emily

Poszłam do parku bo w domu mi się nudziło. Kiedy zobaczyłam Liam'a od razu do niego podeszłam. Kiedy zobaczyłam że jest z niejaką Danielle Peazer jego dziewczyną szczęka mi opadła. Moje oczy zaczęły się szklić. Płakałam. Odwróciłam się od nich i pobiegłam nie wiadomo gdzie. Przez moje zapłakane oczy nic nie widziałam. Usłyszałam pisk opon, poczułam niesamowity ból i nic więcej nie widziałam...
 
 
 
 
 
 
 
____________________
 
Cześć skarbeczki♥ Co tam u was? Pewnie macie tak  jak ja dosyć tych sprawdzianów i kartkówek? Akurat wszyscy się na grudzień uwzięli jakby nie można tego wszystkiego robic od września... A z resztą ten blog nie ma być o szkole więc kończe o niej gadać. Baye :-*
 
Ms. Payne♥

wtorek, 11 grudnia 2012

Rozdział 17

~Oczami Katherine
*następny dzień*
Obudził mnie budzik, a ja tyko przykryłam się bardziej kołdrą. Nigdy nie przepadałam za poniedziałkami, ze względu że muszę wcześnie wstać. A dokładnie to o 8:00, bo zajęcia miałam na dziewiątą. Przetarłam oczy i wstałam, a następnie podeszłam do szafy. Kompletnie nie wiedziałam w co mam się ubrać, po paru minutach zdecydowałam się na to . Skierowałam się do toalety, ale była zajęta.
-Kto o tej godzinie suszy włosy?-pomyślałam
Uchyliłam drzwi i zobaczyłam Stylesa.
-Wali Cię, żeby o tej godzinie suszyć włosy? - powiedziałam
-Sorki, ale wczoraj wieczorem mi się nie chciało ich myć.
-No to spinaj dupsko,bo się śpieszę do szkoły.
-Daj mi jeszcze pięć minutek.-złożył ręce jak do modlitwy.
-Nie, Harry! Bo się spóźnię, a muszę jechać autobusem.
-To Cię podwiozę!
-No dobra, ale masz tylko pięć minut!
-Dobrze.- pocałował mnie w policzek i wrócił do suszenia włosów.
-A tak w ogóle...-zaczęłam- to śmiesznie wyglądasz w mokrych włosach-zaśmiałam się pod nosem.
Harry zrobił smutną minkę, a ja wybuchnęłam śmiechem. Po chwili Syles skończył suszyć włosy, a ja wymalowałam się i uczesałam. Wstąpiłam do pokoju po torbę z książkami, a telefon wsadziłam do kieszeni. Wzięłam Hazze pod rękę i zeszliśmy na dół.
-Kto tak hałasuje?-zapytał ktoś, obróciłam się i moim oczom ukazał się Niall z jedzeniem grający w fifę.
-A kto o tej godzinie je chipsy i batoniki czekoladowe, hmm?- podniosłam brwi.
-Oj tam, już nie przesadzaj.- przewrócił oczami.
-Gdzie dziewczyny?
-Ems z Vic do pracy jechały. Reszta? Hm..zapewne śpi.
-Ok, to my jedziemy. Papa- powiedziałam do Nialla i pomachałam mu.
Harry wziął z blatu klucze i wyszliśmy.
Weszliśmy do auta, a ja rzuciłam torbę na tył, przy czym Harry odpalił samochód.
-Mam nadzieję, że nas nie zabijesz.- zaśmiałam się.
-Takie złe zdanie o mnie masz?-podniósł brew, a ja mu pokazałam język.
Z rozmowy wyrwał mnie dźwięk mojego telefonu, na wyświetlaczu widniał obcy numer.
-Przepraszam.- skierowałam do Hazzy.
-Halo?-odebrałam.
-Cześć z te strony Alice...
-Skąd masz mój numer?-zapytałam zaskoczona. Czego ona ode mnie chciała? Przecież nie kumpluję się z nią, raczej nie przepadam za nią.
-To nie ważne, możesz się ze mną spotkać?
-Po co?- nie rozumiałam jej celu.
-Po prostu, to nie jest rozmowa na telefon. Byłabym wdzięczna gdyby pojawiła się z Tobą nijaka Victoria.
-No dobrze, skoro nalegasz. Gdzie? Kiedy?
-15:00 Starbucks, pasuje Ci?
-Tak, tak. Do zobaczenia.- rozłączyłam się.
-Przepraszam, ale jak widzisz musiałam odebrać.
-Spoko, kto dzwonił jeśli mogę widzieć?
-I tak nie uwierzysz..
-No weź..
-Twoja dziewczyna.-powiedziałam z kwaśną miną. Harry się zaśmiał.
-Chciałaś powiedzieć była..-wyszczerzył się.
-Serio? - zapytałam nie dowierzając.
- No tak!
W tym momencie samochód się zatrzymał, zauważyłam że jesteśmy przed szkołą.
-Ok, ja muszę lecieć. Dziękuję za podwiezienie, do zobaczenia w domu.- pocałowałam go w policzek, złapałam torbę i wyszłam z auta. Niechętnie weszłam do budynku.
*14:30*
Weszłam do domu i zastałam wszystkich siedzących na sofie przed telewizorem.
-Jejku,  wy już nie macie co robić tylko leniuchować przed telewizorem? Jest  poniedziałek!
-Nie marudź- powiedziała Vic.
-A właśnie..-rzuciłam torbę w kąt-Ty się zbieraj bo mamy spotkanko.
-Jakie znowu spotkanko? Nigdzie nie idę!
-Rusz swój tyłeczek Vicuś!
-No już dobrze, już dobrze.
Wstała i wyszłyśmy czym prędzej.
*Starbucks*
-Po co mnie tutaj przyprowadziłaś?- zapytała jak już siedziałyśmy przy stole.
-Poczekaj, zaraz tutaj będzie...
-Kto?...-zapytała nie rozumiejąc, z resztą ja sama do końca nie wiedziałam o co chodzi.
-Alice. Nie wiem co to za pilna sprawa, ale...
-I ja Ci jestem potrzebna do Alice?- przerwała mi.
-Nie denerwuj się Vic, ona prosiła żebyś ty też była. Szczerze? Nawet nie mam ochoty jej widzieć.
-Ja też!
W tym momencie do nas dosiadła się Alice... i Eleanor? Jeszcze mi jej tutaj brakowało. Dwie idiotki się wybrały na kawę..
-Hej. - przywitały się.
-No cześć, cześć..- powiedziała niechętnie Vic.
-Po co nas tutaj ściągnęłyście ? -zapytałam.
-Nie chcemy owijać w bawełnę, najpierw Ty Victoria, Lou ze mną zerwał...masz się odwalić od niego,bo jeśli nie to będzie z tobą kiepsko. - powiedziała Eleanor
-uuuu, robi się ostro. - powiedziałam i poruszałam brwiami.
-A ty masz się odwalić od Harry'ego. Myślisz że nie widzę jak do niego się kleisz?- powiedziała tym razem Alice do mnie.
-Ale on z Tobą zerwał, więc skończ.- powiedziałam
-Nie, to Ty skończ się do niego lepić pusta idiotko.-powiedziała groźnie.
Ja zaśmiałam się jej w twarz, a ta uderzyła mnie z otwartej dłoni w twarz.
-Może podać wam numer do psychiatry? Przydało by wam się skarbusieńki..- powiedziałam uśmiechając się do nich. Wstałam razem z Vic i wyszłyśmy stamtąd. Nie rozumiem jak można być tak chamskim.
-Bitch..- powiedziałam wścieła.



_______________________________________________________________

Wiem, że kiepski rozdział, ale musiałam w końcu jakiś napisać. Następny pisze Ms. Payne♥ i też nie wiem kiedy on się pojawi. Prosimy o komentarze. :) Pozdrawiam baardzo serdecznie,
Stylesowa x

sobota, 8 grudnia 2012

Rozdział 16

~Z perspektywy Victorii ~
Przez całą drogę z powrotem  rozmawialiśmy tylko i wyłącznie o naszym nowym domu. Ustalaliśmy jakie meble damy do salonu , kuchni itd. Miałyśmy tysiąc pomysłów na minute. Kiedy byliśmy już po mieszkaniem   wszyscy szybko wysiedli z samochodu i udali się do domu . Weszliśmy do salonu tylko jedyna ja pierwsze c to weszłam do swojego pokoju i włączyłam tableta......
* 15 min. później *
Siedziałam przed urządzeniem i przeglądałam katalogi z meblami w pewnej chwili do pokoju wszedł Lou .
- Co robisz?- spytał siadając obok mnie
- Szukam jakiś mebli do naszego domu - odpowiedziałam  mu i odłożyłam na chwilę tableta
- To może razem coś znajdziemy ? - zapytał z uśmiechem
- Jasne - mówiąc to wyciągnęłam z powrotem urządzenie i zaczęliśmy przeglądać .
* 30 min później *
Wyszliśmy  z mojego pokoju i wchodząc do salonu mało co nie dostaliśmy zawału ! Wyglądało tam jak po przejściu 3 wojnie światowej . Wszystko było porozwalane Niall rozpaczał i zbierał z ziemi jedzenie , Zayn rozbił lusterko a Harry gonił się  z Kate bo ta zabrała mu telefon i niczym się nie przejmowali jedyni Ems i Liam próbowali zapanować nad tą bandą dzikusów ale z trudem. Muzyka była włączona na maxa w pewnym momencie już nie wytrzymałam .
- CZY WAS KOMPLETNIE POGIĘŁO ?!- Lou aż odskoczył na bok . Momentalnie wszyscy się na mnie spojrzeli.
- No co? - wyparował Niall ,wstając z podłogi
- Jak to co?! Banda małp wypuszczonych z buszu - powiedziałam
- Victoria nie denerwuj się tak , złość piękności szkodzi - Lou próbował mnie uspokoić
- Tak pewnie jeszcze ty mnie teraz denerwuj , posprzątajcie to wszystko - powiedziałam i wróciłam do swojego pokoju . Po około 10 min wróciłam z powrotem zastałam tam istny porządek wszyscy siedzieli w salonie i gadali.
- Ej może zagramy w butelkę - zapytałam siadając obok Ems i Lou
- Ok! - wszyscy powiedzieli równo
Bawiliśmy się bardzo dobrze w pewnej chwili zaczął dzwonić telefon Harry'ego . Kate szybko chwyciła za komórkę i na głos przeczytała imię wyświetlone na ekraniku .
- Kate daj to co ty robisz ?- Harry próbował zabrać jej telefon
Ale Kate jednym ruchem rozłączyła połączenie
- Czemu się rozłączyłaś ?!
- A czemu nie ?
~Perspektywa Kate  ~
O co on się tak wścieka ? Przecież nic takiego się nie stało nie rozumiem go.
Podniosłam się z ziemi i znów zaczęłam uciekać przed Harry'm z telefonem. Tym razem jednak mnie złapał i wyrwał telefon z ręki. Ja tylko wywróciłam oczami i z powrotem usiadłam na podłodze. Hazza ciągle klikała na tym urządzonku, a my patrzyliśmy na niego. Nagle usłyszeliśmy dźwięk sms-a. Tym razem chłopak odsunął się z telefonem jak najdalej ode mnie.



~Perspektywa Harry'ego~


Dostałem sms-a od Alice. Pytała o Kat. Kim dla mnie jest. Odpisałem że przyjaciółką, ale mi nie uwierzyła i zerwała ze mną. Nie było mi z tego powodu szczególnie przykro ba! nawet trochę się z tego powodu cieszyłem. Sam nie wiem czemu z nią byłem. Może tylko dla rozgłosu? Zresztą nie ważne. Mimowolnie delikatnie się uśmiechnąłem do telefonu. Podniosłem głowę i na twarzy miałem po postu banana.
-Dobrze się czujesz?-zapytali mnie chórem.
-Tak, a co?-odpowiedziałem przyjmując „normalny” wyraz twarzy.
-Nie nic.
Dokończyliśmy grę i każdy poszedł gdzie mu się podobało. Ja i Kat usiedliśmy na kanapę i włączyliśmy jakiś film. Już po dosłownie minucie mi się znudził.
-Kat.
-Co?-zapytała odrywając wzrok od telewizora.
-Masz łaskotki?
-Tak, a co?



~Perspektywa Katherin


Hazza uśmiechnął się ukazując te swoje słodkie dołeczki. Na moment zatraciłam się w jego oczach, ale od razu się ocknęłam z dwóch powodów. 1.Przypomniało mi się że ma dziewczynę. 2.Zaczął mnie tak łaskotać że musiałam przestać patrzeć w jego oczy.
-Harry przestań-wydusiłam przez śmiech.
-Nie-odparł jeszcze bardziej mnie łaskocząc. Po jakimś czasie ktoś przyszedł mi z pomocą. Tym ktosiem była Victoria.
-Dzięki-wydusiłam łapiąc oddech.
-Nie ma za co-powiedziała.-A ty-tym razem zwróciła się do Harry'ego-zostaw moją Kat jasne?
-Przepraszam już nie będę-powiedział spuszczając głowę na znak że się „wstydzi” swojego występku. Mnie coraz bardziej chciało się śmiać.
-Hej-wykrzyknął Tommo na całe mieszkanie-a może idziemy oblać nasz nowy dom?
-Będziemy świętować jak się do niego wprowadzimy-powiedziała Ems nagle wchodząc do pokoju. Stała oparta o ścianę z założonymi rękami.
-Oj tam, oj tam-powiedziałam wystawiając jej język.-Idziemy.
Tak jak to powiedziałam tak Ems i Li zaczęli strajkować.
-Jak chcecie możecie zostać-powiedziałam z chytrym uśmieszkiem-tylko żeby dom jeszcze stał kiedy przyjdziemy-dodałam przez ramię idąc w stronę drzwi. Założyłam kurtkę, buty i prawie całą ekipą wyszliśmy z domu.



~Perspektywa Louis'a


Jesteśmy w klubie. Jak zwykle muzyka, światła, alkohol. Niby nudno, ale zawsze jakaś odmiana po tym jak ktoś jest zmęczony ciągłą rutyną. Ja tak mam już od dłuższego czasu. Ciągle to samo: koncerty, autografy, trasy i tak w kółko. Ewentualnie parę godzin snu. Mam już tego dość. Gdzie czas dla nas? Vic jakby czytała mi w myślach bo zapytała:
-Nie męczy cię to?
-Trochę-odparłem.-w ogóle nie mam czasu dla siebie-powiedziałem. Po prostu musiałem wyrzucić z siebie co mi na sercu leży. A komu mam się zwierzyć jak nie jej?
-Czemu akurat mi to mówisz?-zapytała ze szczerym zdziwieniem. „Bo mi na tobie zależy, bo...bo cię kocham! Och Tomlinson! Wyrzuć to z siebie! Skoro masz czas na zwierzenia to powiedz jej wszystko.” pomyślałem.
-A komu mam się zwierzać?-zapytałem chyba udając głupiego.
-Na przykład Eleanor?-podsunęła. „Phi” pomyślałem wzdrygając ramionami. Takie zwierzenia są niebezpieczne bo ludzie się wtedy do siebie zbliżają. Tak samo ja przysunąłem się do niej.
-Eleanor jest nie ważna-wyszeptałem w jej ucho i delikatne ją pocałowałem. Kiedy chciałem się od niej odsunąć i powiedzieć „przepraszam” ona przyciągnęła mnie do siebie i odwzajemniła pocałunek. Nagle w drzwiach klubu pojawiła się Eleanor. Ja od razu odsunąłem się od Vic i podbiegłem do drzwi. Dziewczyny już nie było, ale pełno paparazzich. „No pięknie. Już widzę te nagłówki: Louis Tomlinson zdradza swoją dziewczynę. Jak to wpłynie na jego karierę?” pomyślałem wściekły. Jakiś tydzień później kiedy mieszkaliśmy już w nowym domu taki waśnie nagłówek pojawił się na gazecie „OK”
-Po prostu zajebiście. Tak to wpłynie na moją karierę!-wykrzyknąłem do gazety.
-Lou uspokój się-mówiła do mnie Vic.
-Jak mam być spokojny?! A czy ty byłabyś spokojna gdyby o tobie takie coś wypisywali?
-Że zdradzam moją dziewczynę?-zapytała wyraźnie chcąc mnie rozśmieszyć. Niestety byłem zbyt wkurzony by się śmiać. Tylko nakrzyczałem po kolei na wszystkich i poszedłem do swojego pokoju. Usiadłem na łóżku, wziąłem gitarę w ręce i zacząłem coś grać. Zawsze mnie to uspokajało. Z tych wszystkich emocji nawet napisałem coś co chyba można nazwać piosenką. Kiedy byłem już prawie spokojny zapisałem nuty tej mojej „melodii” i odłożyłem gitarę. Spojrzałem na zegarek. Siedziałem w pokoju równe dwie godziny?! Wow. Ktoś zapukał do drzwi. Szybkim ruchem schowałem „nuty” i „słowa” „piosenki” po czym powiedziałem „proszę”. Do pokoju weszła Vic.
-Już jestem spokojny-powiedziałem siadając na łóżku i zapraszając dziewczynę do zrobienia tego samego. Usiadła koło mnie.

-Spokojny jak na ciebie co?-zapytała uśmiechając się. Ja tylko parsknąłem śmiechem. Tak to cały ja, który śmieje się w najmniej odpowiednich momentach.
-Tak spokojny jak na mnie-odparłem patrząc jej w oczy. Dziewczyna chciała tego samego co ja. Przysunęła się do mnie, a ja objąłem ją ramieniem.
-Kocham cię-szepnąłem jej do ucha.
-Ja ciebie też-odszepnęła. Nasze wargi tak spragnione dotyku w końcu mogły się połączyć w długim i namiętnym pocałunku...







___________________

No to jest kolejny rozdział! Jak wam się podoba taki zwrot akcji? Piszczie w komentarzach! Ten rozdział napysałyśmy we dwie (Tomlinsonowa♥ i Ms. Payne♥) a następny rozdział równiesz napisze   Ms. Payne♥. Jakoś tak się złożyło :-D Na razie♥

Tomlinsonowa♥
Ms. Payne♥

środa, 5 grudnia 2012

Rozdział 15


~Perspektywa Emily


Po telefonie Vic od razu z Annie i Liamem pojechaliśmy do szpitala. Podczas drogi wcale się do siebie nie odzywaliśmy. Kiedy dojechaliśmy pod szpital biegiem udaliśmy się do budynku.

-Gdzie jest sala Katherin Ross?-zaptałam na powitanie pielęgniarkę.
-Sala 69.
Rzuciłam jej tylko „dziękuję” przez ramię bo już biegliśmy do sali dziewczyny. Zobaczyłam Vic. Dziewczyna przytuliła się do mnie i przez łzy powiedziała:
-Kat ma anemię.
Znieruchomiałam.
-Co?-zapytałam lekko się trzęsąc.
-Kat ma anemię.
-Już wie?
-Nie.
-To chodź. Musimy jej powiedzieć-odparłam i pchnęłam drzwi do sali Kat.
-Cześć młoda.
-Hej-odparła łamiącym się głosem.
-Jak tam?
-Bywało lepiej.
-Kat-powiedziała Vic.-Lekarz powiedział że masz...anemię.
-Co?-zapytała. Wtuliła się w Harry'ego.


*Tydzień później*


Harry wręcz zamieszkał w szpitalu. Dzisiaj lekarz powiedział że już jej się polepszyło. Zasugerowała także żebyśmy dziewczynę zapisali do psychologa kiedy ją wypuszczą (za tydzień).
-Dobrze. Powiemy jej.
Weszłyśmy z Annie i Vic do sali 69 z wielkimi uśmiechami na twarzach.
-A wam co jest?
-Mamy dobre wieści.
-Za tydzień wychodzisz!-dokończyła za mnie Annie.
-Serio? Super!
-Harry. Jadłeś coś dzisiaj?-zapytałam wiedząc już co mi odpowie.
-Nie.
-No to dalej. Chodź-wzięłam go za rękę i pociągnęłam w stronę drzwi, a następnie do bufetu szpitalnego. Kiedy wróciliśmy Kat wzięli na jakieś badania. Musieliśmy już wracać.
*Tydzień później*


Dzisiaj Kat wychodzi ze szpitala. Mówiliśmy jej już o psychologu. Nie była zadowolona, ale w końcu jakoś udało nam się ją do tego przekonać. W końcu wróciliśmy do domu. Następnego dnia miałyśmy iść do szkoły Kat. Trzeba powiedzieć dyrektorce że nie będzie chodziła do szkoły bo będzie chodziła do tego psychologa na wizyty. Chłopcy proponowali nam też żebyśmy zamieszkali razem z powodu Kat. ten temat zostawiliśmy na dzień jutrzejszy.


*Rano*


Kiedy się obudziłam czułam się okropnie. Ale mimo to wywlokłam się z łóżka i zabierając wczoraj przygotowane ciuchy ruszyłam do łazienki odprawić poranną toaletę. Weszłam do saloniku i zastałam również nie wyspaną Vic.
-Cześć.
-Hej.
-Budzimy Kat?
-Nie. Niech chociaż dziewczyny sobie pośpią.
Po tej krótkiej wymianie zdań ciepło się ubrałyśmy i wyszłyśmy. Doszłyśmy do szkoły i od razu ruszyłyśmy do gabinetu dyrektorki. Przywitała nas i zapytała w jakiej sprawie przyszłyśmy?
-Chciałyśmy panią poinformować że Katherin Ross nie będzie na razie chodziła do szkoły.
-Dla czego?-zapytała ze zdziwieniem. Powiedziałyśmy jej wszystko jak na spowiedzi.
-Rozumiem. Jak długo?
-Tego jeszcze nie wiemy. Kiedy już przestanie chodzić to pani powiemy.
-Dobrze.
-Do widzenia.
-Do widzenia-odparła po czym wyszłyśmy z gabinetu. Wróciłyśmy do domu i chciałyśmy położyć się spać, ale zobaczyłyśmy chłopaków.
-Cześć.
-Hej dziewczyny.
-Więc przemyślałyśmy sprawę i Katherin mówiła coś o domu który oglądała z Harry'm. Możemy go zobaczyć?
-Jasne. Zawiozę was.
Kiedy go zobaczyłyśmy od razu postanowiłyśmy go kupić. Podpisaliśmy jeszcze dzisiaj papiery i za tydzień już mogliśmy się wprowadzić.
-Dziękuję bardzo. Do widzenia-powiedziała Kat podając rękę agentowi.






________________________

Cześć moje skarbeńeczki :-D Co tam u was? Sory że tak długo nie dodawałam, ale koniec półrocza i w związku z tym ful nauki :-( Na razie kochane.
Ms. Payne♥

niedziela, 2 grudnia 2012

Rozdział 14

* 3 tygodnie później *
~Perspektywa Victorii ~
Wakacje minęły bardzo szybko. Postanowiłyśmy , że zostaniemy z dziewczynami na stałe w Londynie. Dzisiaj zaczyna się rozpoczęcie roku szkolnego  Anne i Kat zaczynają kolejny rok w liceum . A my postanowiłyśmy z Ems iść na 2-letnie studium na szczęście udało nam się pogodzić to z pracą .
Spojrzałam na zegarek była godzina 8.30 dziewczyny miały rozpoczęcie roku o 9.00 wiec nie było za bardzo czasu z Ems miałyśmy być na uczelni około 10.00 . Wychodząc z łazienki udałam się do pokoju wzięłam wczoraj naszykowane ubrania  ubrałam buty , wzięłam torebkę i byłam gotowa do wyjścia lecz musiałam czekać na resztę, jako  pierwsza przebrana była Ems następnie doszła uszykowana Anne, jak zwykle najdłużej czekałyśmy oczywiście na Kate , która musiała zawsze i wszędzie wyglądać cudownie .
***tydzień  później ***
Martwimy się o Kat ponieważ od tygodnia chodzi do szkoły , przychodzi uczy się i śpi i tak jest w kółko a najgorsze w tym jest to , że prawie nic nie je . Nie wiem jak mamy jej tłumaczyć. Siedzę teraz z Harry'm
 w salonie i czekamy na Kate. Musimy porządnie z nią porozmawiać, tak dalej nie może być. Nie może doprowadzać się od takiego stanu. Usłyszałam trzask drzwi i do salonu przyszła Katherine.
-O! Cześć wszystkim!- powiedziała i się uśmiechnęła ale wyglądała strasznie.
-Hej, Kath. - powiedział Harry, a Kate do niego podeszła mieli się już przytulić, gdy Katherine upadła...Zemdlała? Co jest? Co robić?.......
Harry zaczął ją klepać po policzku aby się ocknęła, ale to na nic.
~Perspektywa Harrego.
Spanikowaliśmy, czym prędzej zadzwoniłem po karetkę. Gdy przyjechali zabrali ją i powiedzieli że możemy za nimi jechać. W biegu wsiadłem do auta, a za mną Victoria... Zaparkowałem przed szpitalem i biegłem ile sił w nogach. usiadłem na krześle a obok mnie zdyszana Vic. Przed naszymi oczyma właśnie Kath leżała na łożu...zabierali ją na badania.
-Ile będziemy musieli czekać?-krzyknąłem z nadzieją że lekarz 
 to usłyszał.

On się odwrócił i powiedział "Ile to będzie wymagało" i zniknął z resztą lekarzy i naszą Kate. Moją Kate.
(włącz: http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=lsj_3c8mA3M#!)
Nie wiem co się z nią działo...jej życie wyglądało strasznie. Szła niewyspana do liceum, zjadała tylko jabłko czy jednego tosta na śniadanie, gdy wracała siedziała prawię całą noc nad książkami, brała szybką kąpiel i spała tylko 3 godziny bo nastawał ranek i musiała iść do szkoły. To było straszne, co z dnia na dzień ze sobą zrobiła. Nie miała nawet czasu dla mnie czy dla dziewczyn. Jej promienna twarzyczka przepełniła się....no właśnie..Czym? bezsennością, bólem...Wiedziałem że nie mogła nic na to poradzić. Jej podkrążone oczy przestały okazywać jakiekolwiek uczucia. Zmieniła się nie do poznania. To nie była ta Kath którą poznałem, która była przepełniona szczęściem, radością..Tak bardzo mi jej brakuje.
*** 2 godziny później ***
~Perspektywa Vic ~
W końcu się doczekaliśmy właśnie skończyli badania i mogliśmy wejść do Kate . Kiedy weszliśmy do środka zobaczyłam dziewczyną zupełnie inną niż kiedyś była cała blada na pół przytomna i w dodatku po podłączana do kilku kroplówek  i mnóstwa kabelków.
- Cześć - powiedziałam a z mojego oka popłynęła pojedyncza łza .
- Hej - opowiedziała łamiącym głosem
Usiadłam obok przyjaciółki i chwyciłam ją za rękę Harry usiadł po drugiej stronie łóżka . Po chwili ciszy zaczęłam rozmowę :
- Jak się czujesz ?
- Bywało lepiej
Harry zaczął rozmawiać z Kate a ja w tym czasie postanowiłam wyjść na korytarz i zadzwonić po dziewczyny.
- Pierwszy sygnał, drugi sygnał... trzeci sygnał - w końcu usłyszałam głos Ems
- Halo?
- Hej jesteście  z Anne w domu ? - zapytałam czekając na odpowiedź
- No tak , a własnie a wy gdzie jesteście - zapytała
- w szpitalu.
- Co?!
- Nooo... przyjedźcie do szpitala .....- Pani Victorio?! - nie zdążyłam dokończyć ponieważ usłyszałam głos lekarza prowadzącego.
- Tak słucham
- Mogę prosić panią do mojego gabinetu ?- zapytała pokazując ręką w kierunku otwartych drzwi
- Tak oczywiście - chwyciłam torebkę i weszłam do środka
Usiadłam na krześle przed biurkiem lekarza , on usiadł na przeciwko mnie i sięgnął zieloną teczkę
- Zawołałam tu panią ponieważ jest tu pani jak na razie najbliższą osobą pani Katherine , martwią nas wyniki pańskiej przyjaciółki - powiedziała ,pokazała mi wyniki badań i diagnozę
- Czyli dokładnie co jej jest ?- zapytałam
- Podejrzewamy bardzo mocną anemię - dopowiedziała.


____________________________________________________

Przepraszamy, że tak późno dodajemy rozdział, ale nauka, nauka i jeszcze raz nauka. Nie wiemy kiedy Ms. Payne♥ doda kolejny, ale na prawdę idą teraz święta, kończy się pierwszy semestr i mamy mnóstwo teraz kartkówek i sprawdzianów więc nie miejcie za złe jak dodamy później rozdziały niż normalnie. :) Napisałyśmy razem rozdział (Stylesowa + Tomlinsonowa) ponieważ jedna z nas nie miała weny, więc część jedna pisała, część druga. Mamy nadzieję że się spodoba rozdział! Całujemy gorąco,
Stylesowa x ,
Tomlinsonowa♥ .