Ilu was paczało :-)

wtorek, 11 grudnia 2012

Rozdział 17

~Oczami Katherine
*następny dzień*
Obudził mnie budzik, a ja tyko przykryłam się bardziej kołdrą. Nigdy nie przepadałam za poniedziałkami, ze względu że muszę wcześnie wstać. A dokładnie to o 8:00, bo zajęcia miałam na dziewiątą. Przetarłam oczy i wstałam, a następnie podeszłam do szafy. Kompletnie nie wiedziałam w co mam się ubrać, po paru minutach zdecydowałam się na to . Skierowałam się do toalety, ale była zajęta.
-Kto o tej godzinie suszy włosy?-pomyślałam
Uchyliłam drzwi i zobaczyłam Stylesa.
-Wali Cię, żeby o tej godzinie suszyć włosy? - powiedziałam
-Sorki, ale wczoraj wieczorem mi się nie chciało ich myć.
-No to spinaj dupsko,bo się śpieszę do szkoły.
-Daj mi jeszcze pięć minutek.-złożył ręce jak do modlitwy.
-Nie, Harry! Bo się spóźnię, a muszę jechać autobusem.
-To Cię podwiozę!
-No dobra, ale masz tylko pięć minut!
-Dobrze.- pocałował mnie w policzek i wrócił do suszenia włosów.
-A tak w ogóle...-zaczęłam- to śmiesznie wyglądasz w mokrych włosach-zaśmiałam się pod nosem.
Harry zrobił smutną minkę, a ja wybuchnęłam śmiechem. Po chwili Syles skończył suszyć włosy, a ja wymalowałam się i uczesałam. Wstąpiłam do pokoju po torbę z książkami, a telefon wsadziłam do kieszeni. Wzięłam Hazze pod rękę i zeszliśmy na dół.
-Kto tak hałasuje?-zapytał ktoś, obróciłam się i moim oczom ukazał się Niall z jedzeniem grający w fifę.
-A kto o tej godzinie je chipsy i batoniki czekoladowe, hmm?- podniosłam brwi.
-Oj tam, już nie przesadzaj.- przewrócił oczami.
-Gdzie dziewczyny?
-Ems z Vic do pracy jechały. Reszta? Hm..zapewne śpi.
-Ok, to my jedziemy. Papa- powiedziałam do Nialla i pomachałam mu.
Harry wziął z blatu klucze i wyszliśmy.
Weszliśmy do auta, a ja rzuciłam torbę na tył, przy czym Harry odpalił samochód.
-Mam nadzieję, że nas nie zabijesz.- zaśmiałam się.
-Takie złe zdanie o mnie masz?-podniósł brew, a ja mu pokazałam język.
Z rozmowy wyrwał mnie dźwięk mojego telefonu, na wyświetlaczu widniał obcy numer.
-Przepraszam.- skierowałam do Hazzy.
-Halo?-odebrałam.
-Cześć z te strony Alice...
-Skąd masz mój numer?-zapytałam zaskoczona. Czego ona ode mnie chciała? Przecież nie kumpluję się z nią, raczej nie przepadam za nią.
-To nie ważne, możesz się ze mną spotkać?
-Po co?- nie rozumiałam jej celu.
-Po prostu, to nie jest rozmowa na telefon. Byłabym wdzięczna gdyby pojawiła się z Tobą nijaka Victoria.
-No dobrze, skoro nalegasz. Gdzie? Kiedy?
-15:00 Starbucks, pasuje Ci?
-Tak, tak. Do zobaczenia.- rozłączyłam się.
-Przepraszam, ale jak widzisz musiałam odebrać.
-Spoko, kto dzwonił jeśli mogę widzieć?
-I tak nie uwierzysz..
-No weź..
-Twoja dziewczyna.-powiedziałam z kwaśną miną. Harry się zaśmiał.
-Chciałaś powiedzieć była..-wyszczerzył się.
-Serio? - zapytałam nie dowierzając.
- No tak!
W tym momencie samochód się zatrzymał, zauważyłam że jesteśmy przed szkołą.
-Ok, ja muszę lecieć. Dziękuję za podwiezienie, do zobaczenia w domu.- pocałowałam go w policzek, złapałam torbę i wyszłam z auta. Niechętnie weszłam do budynku.
*14:30*
Weszłam do domu i zastałam wszystkich siedzących na sofie przed telewizorem.
-Jejku,  wy już nie macie co robić tylko leniuchować przed telewizorem? Jest  poniedziałek!
-Nie marudź- powiedziała Vic.
-A właśnie..-rzuciłam torbę w kąt-Ty się zbieraj bo mamy spotkanko.
-Jakie znowu spotkanko? Nigdzie nie idę!
-Rusz swój tyłeczek Vicuś!
-No już dobrze, już dobrze.
Wstała i wyszłyśmy czym prędzej.
*Starbucks*
-Po co mnie tutaj przyprowadziłaś?- zapytała jak już siedziałyśmy przy stole.
-Poczekaj, zaraz tutaj będzie...
-Kto?...-zapytała nie rozumiejąc, z resztą ja sama do końca nie wiedziałam o co chodzi.
-Alice. Nie wiem co to za pilna sprawa, ale...
-I ja Ci jestem potrzebna do Alice?- przerwała mi.
-Nie denerwuj się Vic, ona prosiła żebyś ty też była. Szczerze? Nawet nie mam ochoty jej widzieć.
-Ja też!
W tym momencie do nas dosiadła się Alice... i Eleanor? Jeszcze mi jej tutaj brakowało. Dwie idiotki się wybrały na kawę..
-Hej. - przywitały się.
-No cześć, cześć..- powiedziała niechętnie Vic.
-Po co nas tutaj ściągnęłyście ? -zapytałam.
-Nie chcemy owijać w bawełnę, najpierw Ty Victoria, Lou ze mną zerwał...masz się odwalić od niego,bo jeśli nie to będzie z tobą kiepsko. - powiedziała Eleanor
-uuuu, robi się ostro. - powiedziałam i poruszałam brwiami.
-A ty masz się odwalić od Harry'ego. Myślisz że nie widzę jak do niego się kleisz?- powiedziała tym razem Alice do mnie.
-Ale on z Tobą zerwał, więc skończ.- powiedziałam
-Nie, to Ty skończ się do niego lepić pusta idiotko.-powiedziała groźnie.
Ja zaśmiałam się jej w twarz, a ta uderzyła mnie z otwartej dłoni w twarz.
-Może podać wam numer do psychiatry? Przydało by wam się skarbusieńki..- powiedziałam uśmiechając się do nich. Wstałam razem z Vic i wyszłyśmy stamtąd. Nie rozumiem jak można być tak chamskim.
-Bitch..- powiedziałam wścieła.



_______________________________________________________________

Wiem, że kiepski rozdział, ale musiałam w końcu jakiś napisać. Następny pisze Ms. Payne♥ i też nie wiem kiedy on się pojawi. Prosimy o komentarze. :) Pozdrawiam baardzo serdecznie,
Stylesowa x

3 komentarze:

  1. Hahaha. Końcówka najlepsza <3 Z resztą cały rozdział świetny! Czekam na następny ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Fantastyczne czekam na więcej
    Marianek

    OdpowiedzUsuń