Ilu was paczało :-)

piątek, 21 grudnia 2012

Rozdział 20

~Perspektywa Katheriny.
*następny dzień*
Nie wiemy kiedy stan Emily się poprawi, mamy nadzieję że szybko. Bardzo za nią tęsknimy, za jej uśmiechem, poczuciem humoru po za tym że czasem nakrzyczała, to i tak ją kocham. Widać że Liam bardzo to przeżywa, zerwał z Danielle mówił, że on tak dalej nie może. Wszyscy wiemy, że Liam na miękkie serce i na prawdę nie chce krzywdzić żadnej kobiety, ale on kocha Emily. Nie mógł by jej tak zostawić.
-Halo panno Ross! - krzyknęła moja nauczycielka i wyrwała mnie z zamyśleń.
-Przepraszam. - wyjąkałam.
-Żeby mi się to nie powtórzyło. - i powróciła do prowadzenia lekcji.
Po około dziesięciu minutach rozległ się dzwonek, a ja wybiegłam ze szkoły. Postanowiłam iść na kawę, bo mój organizm było osłabiony, a nie mogłam dopuścić żeby było jeszcze gorzej.
Wzięłam kawę z lady i rozejrzałam się dookoła Starbucks'a. Jedyne miejsce wolne było obok pewnego szatyna. Podeszłam do niego.
-Przepraszam, mogę się dosiąść? Niestety nie ma miejsc.
Chłopak podniósł głowę i rzekł:
-Tak, jasne.
Zorientowałam się że to kolejna gwiazdeczka. Justin Bieber. Miałam dość wpatrzonych w siebie gwiazdeczek. Znałam wcześniej Justina, był moim przyjacielem przed karierą, ale co by tu mówić? Wyjechał bez słowa w kraj, chyba sława mu uderzyła do głowy po tym gdy jego filmiki na youtube oglądało miliony ludzi. Obiecał, że mnie nigdy nie opuści. Cóż słowo " na zawsze" trwa w tym wieku pare miesięcy, lat. Ale i tak Cię opuszczają. Smutne, ale realne. Minęło sporo lat. Mam nadzieję, że mnie nie rozpozna.
-Kojarzę Cię...- powiedział- Fanka? Belieber?
-Niestety, nie. Może Ci kogoś przypominam. - powiedziałam i schowałam twarz w kubek z gorącą kawą.
-Tak, być może. - uśmiechnął się. - Justin jestem.
-Katherina.- powiedziałam i upiłam łyk kawy.
-Miło mi Cię poznać.
-Mi również.- powiedziałam zakłopotana.
-Hmm..imię też słyszane, ale przecież to nic dziwnego. Każdy na świecie może mieć takie imię. Przepraszam, że sprawiam Ci zakłopotanie, ale na prawdę kojarzę Cię skądś.
-Być może widziałeś mnie gdzieś na ulicy czy coś - powiedziałam zdenerwowana.
-Tak, na pewno. Jeszcze raz przepraszam.- mrugnął do mnie.
Wyprzystojniał...i tak to jest ten sam Justin, z którym spędzałam dnie i noce. Któremu mogłam powiedzieć wszystko i zawsze..a gdy wyjechał bez słowa, mój świat się zawalił. Czy był dla mnie bratem? Był kimś więcej..był najważniejszą osobą w moim życiu, dla niego codziennie rano wstawałam. Kochałam go. A on wyjechał, bez słowa. I po cholerę znów go widzę? Jakby świat mi się zawalił kolejny raz przed oczami. Tak strasznie mi go brakowało, potem śmierć moich rodziców. Kompletnie nie mogłam się pozbierać...Moje życie od wyjazdu Justina i wypadku moich rodziców zamieniło się w koszmar. Dzięki dziewczynom jakoś wyszłam z depresji, dziękuję im za wszystko.
Porozmawiałam z Justinem dobre 1,5 godz rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Widać było że go coś trapiło, jestem pewna że ta cała sytuacja ze mną. Ale..nie może się dowiedzieć, że to ja. Po prostu, nie chcę żeby kolejny raz mnie opuścił i zjawił się od tak.
-Ojejku, minęło sporo czasu. Muszę lecieć, cześć Justin!
-Papa, zadzwonię! - mrugnął mi, a ja wyszłam z kawiarenki.
Właśnie...zadzwoni. Podałam mu mój numer, bo prosił. Miałam nie dać? Nie miałam żadnej wymówki, nie udało mi się niczego wymyślić, żeby z tego wybrnąć więc mu podałam...Nie chcę żeby ten koszmar znowu powrócił.
Weszłam do domu i krzyknęłam im krótkie "Cześć" chciałam już powędrować do mojego pokoju czym prędzej, ale Vic zaczęła rozmowę:
-Gdzieś Ty była? Powinnaś wrócić 2h temu.
-J-ja przepraszam, ale się zagadałam się ze znajomym...-powiedziałam. Znajomym? Jasne, Victoria zaraz się doczepi.
-Jakim znajomym? - zapytała podnosząc brew.
Nie miałam ochoty z nią o tym rozmawiać...Pobiegłam po schodach, weszłam do pokoju i rzuciłam się na łóżko.
Do mojego pokoju weszła Vic.
-Halo, skarbie..co się stało? - zapytała z troską przejeżdżając wierzchem dłoni po moim policzku.
-No właśnie! Jakim znajomym? Cholernym znajomym!!! Nienawidzę Go! Czemu musiał wrócić? Tak po prostu sobie wyjechał, a teraz na moje nieszczęście wrócił! Po cholere mi to?!- krzyczałam przy czym się rozpłakałam, a Vic przytuliła mnie z całych sił i uciszała.
-Justin?-zapytała.
Na co ja tylko przytaknęłam.
-Czemu tutaj w tym cholernym Londynie wszystko się wywróciło do góry nogami?!?! Dlaczego?.....
Vic wyszła z pokoju, wiedziała że muszę ochłonąć. Wzięłam z dna szafy mój pamiętnik i zaczęłam pisać..

Londyn,
właśnie tutaj się dzieją nam te wszystkie rzeczy...1D, mój wypadek, Emily i teraz Justin...Czemu musimy mieć takiego pecha? Czemu chociaż raz nie może być kolorowo? Czemu wszystko jest tak cholernie skomplikowane? Czemu? Nie mam najmniejszej ochoty by żyć...

Schowałam pamiętnik skąd go wyciągnęłam, następnie poszłam spać. Tak, potrzebowałam snu, by się oderwać od tego.

Obudziłam się około 1, wstałam bo miałam sucho w gardle. Zeszłam cicho po schodach aby nikogo nie obudzić. Oczy miałam napuchnięte od płaczu. Weszłam do kuchni chwyciłam butelkę i mi wypadła, ten widok mnie zszokował...W moim gardle powstała wielka gula uniemożliwiająca mi mówienie. Nie miałam nic przeciwko temu.....ale że oni?
~Perspektywa Niall'a.
Opierałem się o blat w kuchni i zawzięcie się całowałem z Zayn'em. Kocham go od dawna. Ale nie możemy tego ukazywać publicznie, ludzie by nas nie zaakceptowali jestem pewny. Z resztą nie wiem co by moi przyjaciele pomyśleli. Nie chcemy się z Zayn'em ujawniać..jeszcze nie teraz. Nagle usłyszeliśmy spadającą butelkę. Oderwaliśmy się od siebie...Katherina..
-J-ja..Ekhem, przepraszam, że wam przeszkodziłam..- powiedziała.
-Fuck..-krzyknął Zayn.
A ja spaliłem buraka.
-Coś nie tak?- zapytała.
-...Po prostu...-zacząłem.
-Spoko, nikomu nie powiem..- uśmiechnęła się i powędrowała z butelką do pokoju.
Przynajmniej jedna zrozumiała. Nie mam problemu że jestem gejem. To że ktoś ma inną orientacją nie znaczy że nie jest człowiekiem. Każdy ma uczucia i gdyby świat się o tym dowiedział....nie chcę nawet o tym myśleć. Dziękuję Kate za wyrozumiałość. 
~Perspektywa Katheriny.
*ranek*
Wróciłam ze szpitala..od Ems.
Położyłam się na łóżku..była dziś sobota więc zero szkoły! Z tego powodu jedynie się cieszę. Trapi mnie ta cała sytuacja z Justinem...mam nadzieję że się nie domyślił i nie domyśli. Nagle usłyszałam dźwięk charakterystyczny do mojego telefonu. O wilku mowa!
-Halo? - odebrałam.
-Hej, tu Justin! Możemy się spotkać? To pilne!
-A-a...ale coś się stało? - zapytałam bojąc się że się domyślił.
-Nie skąd że! Chcę się spotkać!- jego zachowanie było podejrzane..
-Okej...gdzie?
-W parku.
-Jasne, już pędzę.
Wyszłam z domu zabierając ze sobą najważniejsze rzeczy.
*park*
Usiadłam na ławeczce i poczułam że ktoś siada obok. Był to oczywiście Justin. Był uśmiechnięty od ucha do ucha. Ciekawe z czego on tak się cieszy..
-Co jest?- zapytałam nie rozumiejąc zaistniałej sytuacji.
Nie odzywał się, tylko wpatrywał uradowany w niebo.
-Katherne Ross...-zaczął
Moje serce zaczęło szybciej bić, a z oczu zaczęły wypływać pojedyncze łzy. Więc wie że to ja. Ale dlaczego tak szybko? Dlaczego nic nie może być w porządku? Dlaczego muszę cierpieć? Dlaczego?
-Heeeej kochanie. - zaczął ocierać moje łzy, a ja natychmiastowo wstałam.
-Nie dotykaj mnie! Co? Czemu musiałeś wyjechać? Co? Pytam się! Nagle się zjawiłeś! Myślisz że wszystko jest takie proste? Że sobie wrócisz i będzie wszystko po staremu? Nie mój drogi, tak nie będzie. Każdego dnia płakałam gdy wyjechałeś, nie mogłam zrozumieć dlaczego mnie opuściłeś. Musisz być takim cholernym egoistą? Może być pomyślał o innych! Kochałam Cię! A Ty sobie zniknąłeś! Potem śmierć moich rodziców...kompletnie sobie z życiem nie radziłam! Jak śmiesz wracać po tym wszystkim!!!- krzyczałam nie dając mu dojść do słowa. Uciekłam, po prostu uciekłam. Jestem za słaba na to wszystko. Brak mi sił.
Weszłam do domu, cała zapłakana gdy Harry mnie zobaczył w takim stanie zaczął mi ocierać łzy i pytał co się stało, ale ja nie odpowiadałam. Czym prędzej pobiegłam do pokoju. Nie mam ochoty rozmawiać. Chcę żeby wszyscy zostawili mnie w spokoju!
Sięgnęłam po raz kolejny po pamiętnik..
Najtrudniej jest pogodzić się z tym, że w przeszłość odchodzi ktoś, kto w naszej głowie jest przyszłością.
___________________________________________

Szybko dodane! Malutki zwrot akcji. ;) Jeszcze raz wesołych świąt kochani! x

- Stylesowa x

4 komentarze:

  1. Świetne, Świetne i jeszcze raz świetne! Genialny rozdział! Czekam na następny. Malikowaa ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajne te wasze rozdziały , a ten jest kapitalny
    Marianek

    OdpowiedzUsuń