Ilu was paczało :-)

poniedziałek, 26 listopada 2012

Rozdział 12

*miesiąc później*
~Oczami Katherine
Siedziałam przy stole z dziewczynami a listonosz właśnie przyszedł. Anne poszła zobaczyć. Przyszła do kuchni i zaczęła mówić:
-Jakiś katalog chyba z ikei, ulotki, o! Do Ciebie Kate!
-Do mnie?- zapytałam zdziwiona bo nie wiedziałam po co ktoś by miał do mnie pisać.
Wzięłam list, a gdy przeczytałam co tam było napisane aż wypadł mi z rąk. Vic go podniosła i zaczęła czytać na głos, a ja nadal stałam w osłupieniu...
Gdy miałam 14 lat moi rodzice zginęli w wypadku samochodowym, nie udało się ich uratować. Byliśmy bogatą rodziną, ale gdy rodzice zmarli wszystko przepadło...w domu dziecka musiałam się nauczyć żyć sama, musiałam nauczyć się obowiązków. Przez ich śmierć moje życie wywróciło się do góry nogami.

W tym liście było napisane że moi rodzice mieli zapisany testament...700 tys. zł dla mnie? To chyba jakiś żart....To po prostu nie możliwe...nie realne.
-OMG...- wydukała Ems.
- I co mam teraz zrobić?- zapytałam jeszcze zszokowana tą sytuacją.
-Musisz tam pojechać!- powiedziała Vic- tylko że z Anne, bo my idziemy do pracy z Ems.
-Trzymajcie się!- krzyknęły do mnie i Anne, przy czym wysłały w naszym kierunku buziaczki w powietrzu i wyszły.
*4 godz. później*
Okazało się że pieniądze mogę wypłacić od zaraz. Że byłam w trudnej sytuacji przymknęli oko na to że nie jestem jeszcze pełnoletnia. Muszę kupić dom! Siedziałam w pokoju, w SWOIM POKOJU już bo Anne się przeniosła do pokoju gościnnego gdyż bardziej jej odpowiadał. Do drzwi ktoś zapukał  a ja powiedziałam "Proszę". Ktoś otworzył drzwi. Tym ktosiem okazał się być Harry.
-Hej Kath!- przy czym mnie przytulił.
-Hej Harry.
-Co tak się zamknęłaś w pokoju?
-Nic, tak po prostu. - uśmiechnęłam się.
-No okej..może pójdziemy na kawę?
-Jasne, tylko się przebiorę.
-No dobrze.
Gdy ubrałam się w  TO, wyszliśmy z domu.
*kawiarnia*
(...) Gdy kobieta podała nam zamówione przez nas napoje zaczęliśmy znowu konwersację.
-Harry...
-Tak? - zapytał
-Bo..z dziewczynami chcemy sobie kupić dom....
-i...?- zapytał nie rozumiejąc do czego zmierzam.
-Pomożesz mi znaleźć coś fajnego?
-Z Tobą? Zawsze!-i zaczął się śmiać.
Po wypiciu napoi wyszliśmy z kawiarni.

Wybraliśmy piękny biały dom dwupiętrowy. Z dwoma balkonami, łazienka, salon, kuchnia, jadalnia, 4 sypialnie (złączone z toaletami) oraz 2 garderoby. Koszt wynosi 369 tys. zł.
Po oglądaniu domów, wybraliśmy się....no właśnie! Gdzie? Przed siebie? Nie mieliśmy dokładnego celu. Ale aktualnie szliśmy przez park.
-Katherine...-zaczął
-Słucham..
W tym momencie zatopił się w moich ustach, oczywiście odwzajemniłam pocałunek...po paru sekundach uśmiechnęłam się do siebie..
-To może idziemy do KFC?- zapytał.
-Jasne :)
Szliśmy spokojnie gdy nagle jakaś czarnowłosa babka dolepiła się do Hazzy, cmoknęła go w usta i dopiero teraz zauważyła moją osobę. Harry stał zdziwiony. A dziewczyna powiedziała do niego "Hej skarbie!" Jakie skarbie do cholery jasnej? Pf, będzie mi tu jeszcze sobie skarbować.-,-
-Oh..wybaczcie...y-y..-zaczął się jąkać.-Kath to jest Alice moja dziewczyna..Alice to jest Katherine.
-Ta, hej.....-powiedziała niechętnie.
-yy..cześć..-powiedziałam również niechętnie.
Mój telefon w tym momencie zaczął dzwonić.
-Halo?-odebrałam.
-Gdzie ty jesteś cholibka? Nawet nas nie raczyłaś poinformować że wychodzisz!-po głosie rozpoznałam że to Vic.
-No zaraz będę w domu..-powiedziałam po części zadowolona że Vic mnie wybawiła z tego koszmaru.
-No to się cieszę, pa.-rozłączyła się.
-Muszę iść, pa. - skierowałam w stronę Harrego.
-Kath! Czekaj!- zaczął krzyczeć, a ja mu tylko pomachałam nie odwracając się.
Nie miałam ochoty już patrzeć na tą dziewczynę. Ciekawe kiedy miał zamiar mi powiedzieć że ma dziewczynę. Weszłam do domu i walnęłam drzwiami.
-Kath! Kath!!! Halo!!! Co jest? Kath! W mordę jeża!-wydzierała się Emily.
W tym momencie nie interesowało mnie co do mnie dziewczyny mówiły. Zamknęłam się w pokoju i opadłam na łóżko. Czemu on mi nie powiedział że ma dziewczynę kurcze? Miałam ok. 20 nieodebranych połączeń od Hazzy...czego on jeszcze ode mnie chciał? Zła wyłączyłam telefon. Ha, że musiałam trafić na rozpieszczoną gwiazdeczkę która może robić co się jej tylko podoba -,- Muszę zostawić ich w spokoju...to że ja nie mam takiego szczęścia nie znaczy że oni nie mają mieć. życzę szczęścia Harremu.
Z dołu dochodziły krzyki i gwizdy, można było rozpoznać że chłopacy przyszli. No nie no będę musiała mu patrzeć w oczy...muszę załatwić tą sprawę raz na zawsze. Zeszłam na dół, wszyscy się ubierali. I zwrócili uwagę że przyszłam
-No w końcu panienka się zorientowała że ma zejść!- krzyknął w żartach Zayn, a ja się zaśmiałam pod nosem.
-Ubieraj się! Wychodzimy do klubu.- powiedziała Ems.
-BOŻE! EMILY! TY DO KLUBU?! COŚ NOWEGO!-powiedziałam z uśmieszkiem.
-Tak Kath, wszyscy wiemy że jesteś straszną imprezowiczką , ale się ubieraj!-pokazała mi język.
Po 10 minutach przebrałam się w TO , a wszyscy narzekali że tak długo się przebierałam.
Pierwszy raz tego wieczoru moje oczy zetknęły się z Harrego oczyma. Wyszliśmy wszyscy. Szliśmy grupką..Harry wziął mnie pod rękę i oddalił od reszty grupy.
-Kath, ja chcę wytłumaczyć tą sytuację z tym pocałunkiem...-zaczął.
-Tak jasne!- przerwałam mu- Zapomnijmy o tym!-powiedziałam i się uśmiechnęłam, szkoda tylko że to był sztuczny uśmiech.
-Taaa...-powiedział zrezygnowany.
CZY JA MAM NAPISANE NA CZOLE:"CHODŹ ZABAW SIĘ MOIMI UCZUCIAMI, JAKOŚ Z TEGO WYJDĘ" ? -,-
-Hejooooooooooo Harry i Kath!!!- krzyknął Niall - co wy tam robicie?
-Tak, tak już idziemy!- krzyknęłam przy czym dołączyliśmy do grupy.
*klub*
Byliśmy już wstawieni, szczególnie ja, chciałam zapomnieć o tej całej sytuacji z Harry'm i jego dziewczyną.
Właśnie graliśmy w butelkę popijając drinki.Louis kręcił...kręciła się, kręciła i kręciła...w końcu zatrzymała się na Harry'm.
- No więc Hazzuś pytanie czy zadanie?- zapytał z chytrym uśmieszkiem.
-Zadanie..
-NO TO ŚWIETNIE, ZA ZADANIE MASZ....

___________

Może być? :) Dzisiaj raczej nie pojawi się kolejny rozdział od Ms. Payne♥ bo idziemy na dyskotekę, ale raczej jutro tak :) Pozdrawiam xoxox
- Stylesowa x

4 komentarze: